Wręcz zimna. Spojrzeniem tym chłodnym go mierzyła.
Prowokowała bez gestu i słowa, samym aromatem swoim.
Widział jak na jej piersi kropla potu się kręci, łaskocze, żeby spłynąć po jej jasnej wręcz białej skórze ciała w dół. Śledził drogę tej kropli aż do podbrzusza nie mogąc oderwać od niej wzroku.
Pomyślał przełykając ślinę :
„Tak właśnie pachnie kolor biały”
Dziewczyna z Północy.
Arogancko piękna.
Niczym Anioł była, a to zwiastowało
jak wiadomo obietnicę raju.
Z tekstów „Norwegy” / Opwiadania z dna szuflady / Czarnt Kot