Między Słowami Mężczyzny 
str.3

Nieodparte mam wrażenie,

Że słyszę muzykę kiedy Cię widzę,

A Ty jak idziesz, jakbyś frunęła,

Czy wręcz tańczyła,

Czuję wanilię i cynamon,

Jak przyrzeczenie nocy,

Oby się spełniło.

---

 

Kocham cię, ale czasami,

Wkurzasz mnie niemiłosiernie,

Żeś uparta i zawsze niby wiesz lepiej,

Dolewasz wtedy oliwy do ognia,

Więc dymi się i smaży,

Wszystko co nas łączy.

Jak żmijka wiesz i kiedy ukąsić,

I daty pamiętasz z zamierzchłej przeszłości.

Ale kiedy swąd kabli spalonych,

I popiół ze ogniska opadnie,

Kocham cię, tyle że jeszcze mocniej.

I nic na to nie poradzę.

---

.

 

A kiedy przyjdziesz,

Świat się zatrzyma,

Księżyc spadnie na słońce,

I Ty cała, Twoje dłonie,

Niczego od życia więcej,

Byleś przyszła i nie kazała,

Czekać na siebie dłużej

---

.

 

Ile jesteś w stanie wytrzymać?

Rok, dwa, pięć czy całe życie?

Ze łzami w oczach i perspektyw braku.

Czekasz zmartwiona w obawie o wieczór.

Jego procenty i koledzy, poranne strawione opary.

Nie tak miało to wyglądać.

I pierwszy popchnięcie, szarpnięcie, że niby frustracja.

Głupie tłumaczenie, że on się zmieni.

I kolejny rok, dziecka płacz i pusta lodówka.

Winni są wszyscy, on nie i to twoja sprawa.

Kolejny wieczór, może dziś nie przyjdzie i noc nieprzespana.

A miało być tak pięknie. A w nim ambicji zero.

Kochaj łobuza mówiły wszystkie, więc masz co chciałaś. A w domu kolejna impreza.

Ile jesteś w stanie wytrzymać?

Myślisz sama licząc kolejne siniaki.

Tym razem dziecka.

Już chyba czas najwyższy się spakować.

---

.

 

 

Pragnąc jej zasypiam,

A raczej w marzenia uciekam,

Pod zamkniętymi powiekami,

Film z nią wyświetlam.

Sceny i nierealne zderzenia,

Słowa i ciepło, wszystko to,

O niej z marzeń czaruje.

Każdy fragment jej ciała.

Prawie na poduszce obok czuję.

---

.

 

 

 

 

Myśli moje pokręcone, jak drzew korzenie.

I mniej barw odróżniam, gubię się w odcieniach,

Dla mnie czarne to czarne, białe to nie szare,

Wiem, sam nie jestem ideałem,

Ale kiedy mówię kocham to kocham,

I wstydzę się jak głupotę powiem, przeprosić umiem,

Zamknę twarz jak trzeba, a na krzywdę ludzka głos podniosę,

Jednak świata tego nie rozumiem,

Za szybki dla mnie w tych nowych wartościach,

Nie ogarniam, że człowiek nieszczery,

Kłamstwo, nieuczciwość, cynizm i kiepskie maniery,

To wartości przednie wręcz bezwartościowe.

Chyba jednak jestem ulepiony z innej gliny.

Dziwiąc się temu uśmiech wywołuję,

Patrzę na zawiść, zazdrość i ludzi dwulicowych krytykuje,

Śmiech wywołując i piętno idioty.

Zdecydowanie ulepiony jestem z innej gliny.

---

.

 

A gdyby Piętaszek na wyspie bezludnej był kobietą piękną, i te stopy i nogi swe kobiece na piasku odciskał, mógłbym być i ja rozbitkiem, całe życie z nią na tej wyspie jak Robinson żyć.

Nic by mi nie brakowało

---

.

 

 

Są chwile, które mogłyby się nie kończyć…

Ale jak na złość trwają właśnie tylko chwilę.

---

 

Poznaliśmy się przypadkiem,

Los przypadkowo złączył nas ,

Dzisiaj w przypadkach

Niby przypadkiem odnajduję nas.

Przypadkowe muśnięcie,

I zapach, też przez przypadek,

Imię twoje i myśli przez przypadek znam.

A kiedy się wtulasz, też przez przypadek.

Dziękuję losowi, że przypadkowo złączył nas.

Tak żebym mógł odmienić Ciebie

Przez każdy przypadek

---

 

 

 

 

Czytam Cię jak najlepszą książkę

Kartka za kartką, dłonie i oczy

Chłonę strony namiętnie

Tak jakbym po Twoim ciele palcami kroczył

I kolejna kartka jak dzień następny

Moje usta szepczą coś cicho

To słowa które z Ciebie sczytuję

Opuszkami palców po kształtach myszkuję

Jak po literach, wyrazach i zdaniach

I rok kolejny jak następny rozdział

A ja ciągle dosyć nie mam

Niecierpliwie się gdy na chwilę

Do snu muszę zamknąć oczy

Z rana więc rumieniec na twarzy i ciekawość

Co mi strona następna i Ty przyniesiesz

I dzień z Tobą jak nowe szczęście

Czytać Ciebie pragnę, tak bez końca

---

 

 

 

 

 

 

 

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

 

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2021 -  Andre

22/06/07