Dwa oblicza mam.
I znamię znaków ognistych.
Wilki we mnie podwójne również drzemią dwa w ukryciu.
Jak bracia bliźniacy, czekają aż je zbudzisz.
I wezwiesz do dłoni swej ufnej.
Niby podobne i takie same ale całkowicie różne.
Jak bieguny przeciwległe i pory roku odmienne.
Jeden to ten łagodny, u stóp twych leży.
W dzień i w nocy, czuwać będzie i pieścić.
Do granic oddany, z czoła włosy odgarnie i pocałunek złoży.
I on to ja.
A dłoń moja czule na usta i twarz po skórze, dreszcz i dotyk.
Palce splecione i każdy nasz oddech.
Brzucha i piersi szybkie falowanie.
I wycie w piersi z tęsknoty.
Ale jest i ten drugi.
Brat wilczy odmienny.
On też u stóp twych czuwa.
Ale nie mówi, nie błaga.
Na twój gest minimalny skoczyć gotów.
Mocny i konkretny. O nic nie prosi.
To co jego bierze.
Do gardła i za kark, palce we włosy wplecione.
Szarpnięcie stanowcze i mocne biodra uchwycone.
A na ciele tatuaże czerwone.
Od palców zostawione.
To też ja.
Idę przed siebie, drogami swymi chodzę.
Gwiazda podróżna i wędrowca buty.
Nie odwrócę się, w milczeniu zawsze.
A z głębi mnie samotności skowyt.
Dwa wilki i dwa oblicza.
Którego dziś wybierzesz?
Tego karmić musisz.
 

 

30 stycznia 2023

Dwa oblicza jak wilki dwa

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

 

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2021 -  Andre