A z prawd jakie mam Ci do powiedzenia
Choćbyś i poszedł stąd w cholerę
To zdrada
Nic więcej nie ma adekwatnego
Słowa już nie mam żadnego
Gdy za flagą i godłem krzyż z różańcem się schował
A nieśli je niegodni
Ochydni, chciwi, złodzieje i łotry
Oczy ich rozbiegane, palce tłuściutkie
Dla chwały swojej dłonie ich
Ze zdartymi innym sygnetami złotymi
Dla niepoznaki ubabrane błotem
Rano jeszcze wczoraj
Do Wadowic po kremówki święte
Na kolanach wręcz bo czas był się modlić
W drodze na Wawel miernotą skalany
Bo tak On im przecież kazał
Władcy rzekomi ze słomą w butach
Niczym książęta, uzurpatorzy
Dzisiaj zmęczenie, znużenie gdyż z wieczora
Odsiecz Wiedeńska na dziwkach w ramach pokuty
Bohaterowie co szańców nie widzieli
Orderami fałszywego patriotyzmu
Dokładnie poobwieszani
Światłość dla ludu, przekleństwo dla suwerena
Biada nam, bo robactwo nas oblazło
A flaga fałszywa do góry nogami wisi
Koledzy, kolesie, kumple, obwiesie
Nie ma nic bowiem gorszego
Jak hipokryzja taka zwykła
Jak obłuda nic bardziej przykrego
Śmierdzą, w oczy nasze włażą
Ci co w pierwszych rzędach jakby dla przykładu
Krzyczą i krzyczą pieniędzy dajcie
Mało nam mało, nie zabierajcie
Władza nam się należy, władza nasza kochana
Bezkarni, ochydni, zdradzieccy
Ku chwale Jaśnie uwielbianej Ojczyzny
Wszak jesteśmy solą tej ziemi
Sól, która już nas po oczach szczypie
Więcej, więcej mało, niech się lud bawi
Przy oklaskach śliniącej się ciemnoty
Boże jeżeli istniejesz zrób coś
Może raz w tej naszej historii trudnej
Zwyczajnie nas kiedyś uratuj

 

28 stycznia 2024

Chciwość, obłuda, hipokryzja

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

 

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2021 -  Andre